W oficjalnym piśmie do prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, KRD-IG zwróciła się z prośbą o pilne przeredagowanie komunikatu dostępnego na stronie internetowej NIK w sposób niezawierający sformułowań wprowadzających w błąd odbiorców. Według KRD-IG sugerowanie, że na co dzień spożywamy antybiotyki w jedzeniu (nawet w niewielkich ilościach), stanowi podważenie całej koncepcji podejścia do problemu bezpieczeństwa żywności, wynikającej z założenia śledzenia produktu i jego kontroli „od pola do
stołu”, jaka z powodzeniem została opracowana i wdrożona w UE.
Reakcja KRD-IG na raport NIK w postaci oficjalnego pisma do prezesa tejże instytucji była konieczna ze względu na występujące w opracowaniu nieścisłości i niejednokrotne prezentowanie danych bez odpowiedniego kontekstu. Większość publikacji medialnych, jakie powstały w odniesieniu do przedmiotowego dokumentu, umacnia stereotypy związane z rzekomym „faszerowaniem” mięsa szkodliwymi dla zdrowia substancjami chemicznymi. Dopiero po wnikliwej lekturze pełnego opracowania, a nie uproszczonych tez, zawartych w komunikacie prasowym dotyczącym raportu, można dostrzec, że kontrola NIK nie wykazała nieprawidłowości w zakresie nadzoru nad bezpieczeństwem żywności. Gdyby taki fakt miał miejsce, to wyniki próbek pobieranych w ramach przeprowadzonego monitoringu wykazywałyby znaczne przekroczenia pozostałości antybiotyków w mięsie, a tego przecież kontrola NIK nie stwierdziła – mówi Łukasz Dominiak, Dyrektor Generalny KRD-IG. Ponadto, w obliczu zaistniałej sytuacji, jako jedna z czołowych organizacji branżowych, reprezentujących polski sektor rolno-spożywczy, liczymy na zdecydowaną reakcję pozostałych podmiotów działających na rzecz krajowych producentów i przetwórców żywności pochodzenia zwierzęcego, których dobry wizerunek został niesłusznie naruszony przez ostatnie publikacje w mediach – dodaje.
Jak podkreśliła KRD-IG w odpowiedzi na krzywdzące sugestie NIK o możliwej szkodliwości mięsa – wszelkie leki stosowane u drobiu pozostają usunięte z organizmu zwierząt podczas tzw. okresu karencji, wyznaczonego na podstawie badań klinicznych przez producenta danego leku weterynaryjnego.
Niezgodna z prawdą jest także m.in. zawarta w Raporcie teza, wedle której Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem ilości antybiotyków stosowanych w hodowli zwierząt. Analiza opracowań z kilku ostatnich lat wykazuje, że znajdujemy się na dalszych pozycjach pod tym względem (szóste miejsce w Europie w 2014 roku, siódme w 2015 roku). Kraje Unii Europejskiej na czele z Polską – największym producentem drobiu we wspólnocie – charakteryzują się najwyższymi standardami na świecie pod względem bezpieczeństwa żywności. Przytoczony przez NIK argument, że „w ciągu pięciu lat (2011-2015) w Polsce sprzedaż antybiotyków weterynaryjnych wzrosła o 23 proc.” nie świadczy o zwiększeniu ich stosowania w chowie drobiu, gdyż w tym samym okresie, tj. w latach 2011-2015, nastąpił dynamiczny wzrost produkcji mięsa drobiowego w naszym kraju, który wyniósł blisko 55 proc1.
Raport wskazuje również, że ponad 80 proc. hodowców drobiu stosowało antybiotyki na przestrzeni 2 lat. Należy zauważyć, że w odniesieniu do drobiu, zwłaszcza brojlerów, okres 2 lat oznacza 12 do 15 zasiedleń. Ponadto, więksi hodowcy, posiadają zazwyczaj 5, 10, czy nawet 20 kurników. W związku z tym, udzielenie odpowiedzi twierdzącej na – tendencyjnie w ocenie KRD-IG – zadane pytanie, czy w gospodarstwie stosowane były antybiotyki, wcale nie oznacza, że 80 proc. ptaków poddanych było leczeniu. Równie dobrze leki mogły zostać podane zaledwie w przypadku jednego stada bytującego w pojedynczym kurniku.
Nie przeczymy, że antybiotyki są wykorzystywane w procesie leczenia ptaków – wymaga tego prawo, nakazujące niesienie pomocy chorym zwierzętom. Pamiętajmy przy tym, że dzięki rygorystycznym przepisom, ścisłej kontroli weterynaryjnej i zachowaniu okresów karencji po podaniu leków, mięso na sklepowych półkach jest całkowicie bezpieczne dla konsumentów. Sugerowanie, że jest inaczej, godzi w dobre imię hodowców i producentów drobiu, lekarzy weterynarii oraz służb weterynaryjnych, ale również uderza w wizerunek polskiej żywności, nie tylko w kraju, ale i za granicą, gdzie nasze produkty, w tym mięso drobiowe, są wysoko cenione – mówi Aleksandra Porada, ekspert ds. bezpieczeństwa żywności i weterynarii KRD-IG.
W raporcie NIK znalazła się nośna dla mediów teza, że „w Polsce nie jest dokładnie znana skala stosowania antybiotyków w produkcji zwierzęcej”. W tym kontekście KRD-IG pragnie podkreślić, że wykorzystane przez NIK dane dotyczą sprzedaży antybiotyków przez hurtownie weterynaryjne. W związku z tym, obrazują one potencjalne maksymalne zużycie antybiotyków, częściowo również u zwierząt towarzyszących. Zatem wbrew sugestiom NIK, skala faktycznego zużycia antybiotyków u zwierząt gospodarskich może być jedynie mniejsza, niż wskazane dane sprzedażowe W przeliczeniu na tzw. biomasę ilość podawanych antybiotyków w produkcji drobiarskiej w Polsce systematycznie spada i według prognoz KRD-IG tendencja ta utrzyma się, m.in. na skutek prowadzonych akcji edukacyjnych, oczekiwań konsumentów w tej dziedzinie oraz poprzez wprowadzanie do hodowli linii zwierząt bardziej odpornych na choroby.
Raport NIK jasno wykazuje, że mimo licznych kontroli na różnych etapach produkcji zwierzęcej, wykrywane są tylko nieliczne nieprawidłowości lub wręcz wykazywany jest ich brak. Konieczne jest zatem wyraźne oddzielenie marginalnych przykładów łamania przepisów, które są penalizowane przez prawodawstwo polskie. Jak przypomina KRD-IG w piśmie do NIK, od 2006 r. stosowanie antybiotyków jako stymulatorów wzrostu zostało zakazane u wszystkich zwierząt gospodarskich w całej Unii Europejskiej. Obecnie leki podawane są jedynie w przypadku wskazanym przez lekarza weterynarii, a leczenie odbywa się pod jego ścisłym nadzorem i w zgodzie z normami bezpieczeństwa.
Oficjalne Pismo KRD-IG NIK 14.03.2018 Pobierz